Majowy poranek, jeszcze chłodny, ale już za kilka godzin
słońce będzie wyżej i będzie gorąco. Szybki prysznic,
śniadanie i wbijam się w skóry na motor. Chwilę później
jadę już moją Yamaszką do Kamienia Pomorskiego. Miejsce
spotkania - parking stacji Orlen. Jestem pierwszy. Czekam
chwilę, ale nie wytrzymuję i na kawę - świeżo mielona, z
mlekiem i cukrem, no po prostu pycha! Poza paliwem jest to
najlepsza rzecz na tych stacjach, no i jeszcze hot dogi,
które też uwielbiam. Dwie minuty później siedzę w siodle
popijając gorącą kawę, a z oddali słyszę warkot silnika
nadjeżdżającego cruisera - pierwszy z oczekiwanych
towarzyszy już nadjeżdża. Po kolejnych kilku minutach
jesteśmy już w komplecie. Jest nas pięciu: trzy cruisery i
dwa turystyki. Po krótkiej rozmowie ruszamy w stronę
Świnoujścia, gdzie przeprawimy się promem. To mój pierwszy
raz motocyklem na promie i tu mała różnica - nie wjeżdżamy
na wprost tak, jak autem, lecz parkujemy z
boku
promu, zgodnie z poleceniami gościa od kierowania ruchem.
Przeprawa trwa raptem kilka minut. Ostatnie tankowanie do
pełna i już jedziemy w stronę granicy. Przejeżdżamy przez
nią oczywiście bez żadnych bramek, czy kontroli
paszportowej, właściwie to trzeba było się dobrze rozglądać,
żeby zobaczyć, gdzie są słupki graniczne, bo można było
przeoczyć moment wjechania na teren Niemiec. W jedną stronę
mamy do przejechania około 100km, więc szybko
dojeżdżamy na miejsce, pomimo tego, że po drodze
zatrzymujemy się na targu staroci, gdzie i tak nic nie
kupujemy, bo i po co.
Peenemünde - niemiecki,
tajny ośrodek badawczy nad bronią rakietową z czasów II
wojny światowej. Kiedyś Niemcy tworzyli tam broń przeciwko
swoim wrogom, czyli nie Aryjczykom, a dzisiaj przyjeżdżają
tam ludzie z różnych stron świata, aby zwiedzać to co z
niego zostało i jeszcze za to płacą... Każdy z nas musiał
wybulić 5 euro na bilet wstępu na teren muzeum. Może to nie
jest jakaś ogromna kwota, ale biorąc pod uwagę fakt, że
byliśmy okupowani przez Niemców, to powinniśmy wchodzić za
darmo na tego typu obiekty - taka moja luźna myśl...
Sam ośrodek i przyległy do niego teren jest ciekawy, co
można zobaczyć na poniższych zdjęciach, polecam każdemu
pasjonatowi technologii III Rzeszy. Po kilku godzinach
spędzonych na zwiedzaniu posililiśmy się niemieckim wurstem
i ruszyliśmy w drogę powrotną. Po
drodze odbijamy do Międzyzdrojów, gdzie zaliczamy deser
lodowy i kino 7D - ubaw po pachy! Tak dobiegł końca bardzo
ciekawy wyjazd, a dzień zdecydowanie można było uznać za
udany!
Galeria